WEJDŹ W ZAKŁADKĘ WYPRZEDAŻE I ZGARNIJ DO -40% RABATU Z OKAZJI BLACK WEEKS

SMARTblog

Jak Steve Jobs trenował swój własny mózg

Jak Steve Jobs trenował swój własny mózg

Steve Jobs – niekwestionowany lider wśród biznesmenów, będący niedoścignioną inspiracją po dziś dzień. Prawdziwy wizjoner, który potrafił wprowadzić swój mózg w stan najwyższej efektywności. Publicznie okrzyknięty człowiekiem, bez którego biznes już nigdy nie będzie taki sam. Kim tak naprawdę był i czym się kierował w życiu ten niewątpliwie wybitny umysł?

Jobs (24.02.1955 – 05.10.2011) przyszedł na świat w San Francisco (California), jako owoc związku syryjskiego imigranta Abdulfattaha „Johna” Jandalego i amerykańskiej katoliczki – Joanne Carole Schieble. Od razu po urodzeniu został adoptowany przez małżeństwo Clary i Paula Jobs’ów, którzy nigdy nie ukrywali, że był bardzo wymagającym dzieckiem pod względem wychowawczym. Od samego początku skomplikowany indywidualista. Ten prawdziwy nonkonformista krótko uczęszczał do Reed College, który porzucił, aby podróżować po Indiach i tam zgłębiać tajniki Zen Buddyzmu. Przez jakiś czas eksperymentował również ze środkami psychoaktywnymi, takimi jak marihuana i LSD. Jednemu z reporterów wyjawił nawet, że „branie LSD było jedną z dwóch, może trzech najistotniejszych rzeczy”, które zrobił w życiu. Ten dziś powszechnie szanowany i podziwiany mentor biznesu, z którego osiągnięć i doświadczenia chętnie czerpią adepci na biznesowym polu, swój pierwszy interes otworzył… we własnym garażu! Założona wówczas firma komputerowa nosiła nazwę Atari. Następnie w 1976 roku wraz ze Steve’em Woźniakiem, Jobs założył znaną i cenioną globalnie markę Apple. „Nigdy wcześniej żadna firma nie rozwinęła się tak szybko” – piszą autorzy „Drogi Steve’a Jobsa” – biografii, która ukazała się w 2015 roku. Steve Jobs to jedna z dwóch (może trzech), obok Billa Gatesa i Marka Zuckerberga, największych ikon „high tech”. Przy czym jako jedyny, znany najbardziej ze swoich wyjątkowo innowacyjnych, przełamujących stereotypy, wizji.

„Wasz czas jest ograniczony, więc nie marnujcie go, żyjąc cudzym życiem. Nie wpadajcie w pułapkę dogmatów, żyjąc poglądami innych ludzi. Nie pozwólcie, żeby hałas cudzych opinii zagłuszył wasz własny wewnętrzny głos. I najważniejsze – miejcie odwagę kierować się sercem i intuicją.” – Steve Jobs (fragment wykładu wygłoszonego na Uniwersytecie Stanforda, 12.06.2005 roku).

„Potrzeba pasji i zaangażowania, żeby naprawdę dogłębnie coś zrozumieć, przeżuć, a nie tylko szybko przełknąć. Większość ludzi nie poświęca na to czasu.” - Steve Jobs (fragment wykładu wygłoszonego na Uniwersytecie Stanforda, 12.06.2005 roku).

„Kiedy chcę pobudzić swój mózg do pracy, włączam komputer. Kiedy chcę odpocząć, włączam telewizor.” – Steve Jobs („Forum”, 20.08.2007)

W czy zatem tkwi wyjątkowość umysłu tego intrygującego indywidualisty? Otóż, jak się okazuje, Steve Jobs był nie tylko pionierem informatycznych technologii, lecz także technologii w zakresie trenowania własnych szarych komórek.

Mniej znanym faktem o Jobsie jest jego zafascynowanie ezoteryczną „technologią umysłu” – zwaną inaczej „medytacją Zen mindfulness”. Ta strona Steve’a to niewątpliwie pozostałość podróży po Indiach, gdzie zgłębiał tajemnice buddyjskich mnichów i ich niezwykłe umiejętności „sterowania” własnym mózgiem. Jobs pomyślnie praktykował Zen mindfulness w celu redukcji stresu, osiągnięcia większej jasności umysłu oraz poprawy kreatywności.

Jak podaje Financial Times, Jobs również w praktykowaniu tej - jak sam określał Zen mindfulness – „dyscypliny”, był dość specyficzny. W biografii autorstwa Waltera Isaacsona czytamy:

„Gdy po prostu usiądziesz i zaczniesz obserwować, zobaczysz, jak niespokojny jest twój umysł. Gdy próbujesz go uspokoić, sytuacja jedynie się pogarsza, jednak z czasem osiągasz upragnione wyciszenie i dopiero wówczas otwierają się przed tobą drzwi do pokoju, w którym zaczynasz dostrzegać więcej tych subtelnych aspektów – kiedy twa intuicja zaczyna rozkwitać, a ty zaczynasz widzieć bardziej przejrzyście i jesteś znacznie bardziej obecny „tu i teraz”. Twój umysł zwalnia, a ty dostrzegasz potencjał każdego, nawet najmniejszego fragmentu danej chwili. Widzisz znacznie więcej, niż byłbyś w stanie zobaczyć „przed”.”

Praktykowana przez Jobsa technika medytacji to właśnie mindfulness - zakorzeniona w Zen buddyzmie oraz jego chińskim poprzedniku – Taoizmie. Gdy Jobs opowiadał o niej Isaacsonowi (niedługo przed swoją śmiercią), miał za sobą już wiele lat praktyki.

Jest zatem jasne, że Steve Jobs był tak samo „za pan brat” zarówno z technologią komputerową, jak i technologią treningu własnego umysłu. Powołując się na niekwestionowany autorytet, jakim cieszy się powszechnie Scientific American, ostatnie odkrycia neuronaukowców dowodzą, iż techniki medytacyjne, praktykowane przecież od tysięcy lat, mają korzystny wpływ na funkcjonowanie zarówno naszych umysłów, jak i ciał.

Praktykowanie różnych medytacyjnych technik stało się obecnie wręcz mainstreamowe. Wg artykułu zamieszczonego niedawno w The Atlantic, firmy takie jak: Target, Google, General Mills i Ford rozpoczęły wdrażanie wśród swoich pracowników, tych samych technik mindfulness, jakie przez wiele lat praktykował Jobs.

Nie myśl jednak, że aby skutecznie praktykować mindfulness, potrzebujesz sponsorowanych sesji. Możesz samodzielnie czerpać z powszechnie dostępnej wiedzy i doświadczenia, uznanych autorytetów w tej dziedzinie, np. światowej sławy mistrza sztuk walki – Yanga, Jwing Minga, który proponuje nam technikę podobną do tej stosowanej przez samego Jobsa.:

  1. Usiądź po turecku w ustronnym cichym miejscu, najlepiej na niezbyt grubej poduszce, w celu zredukowania ucisku na plecy. Zrób kilka głębokich oddechów.
  2. Zamknij oczy i skup się na swoim „wewnętrznym głosie”, na myślach wciąż zaprzątających twój umysł: o pracy, domu, TV, czymkolwiek. Te myśli to ciągła zbędna paplanina, która skutecznie odciąga Twój umysł od kwestii istotnych. Nie próbuj jej na siłę przerywać. Po prostu obserwuj, jak twoje myśli chaotycznie skaczą z jednej na drugą. Praktykuj powyższe 5 minut każdego dnia, przez tydzień.
  3. Po tygodniu, bez prób uciszania twoich rozbieganych myśli (tzw. małpiego umysłu), poprzez medytację zwróć swą całą uwagę na twój stonowany i wyciszony umysł (tzw. oświecony umysł), który stara się wyzwolić od tej gonitwy. Ten umysł, który nie potrzebuje wszystkiemu wokół przypisywać konkretnego znaczenia. Po prostu widzi, słyszy i czuje. Większość osób potrafi uwolnić tę część umysłu jedynie chwilowo, gdy wzięcie głębokich oddechów na moment wyhamowuje codzienną gonitwę myśli. Jednakże tę spokojną część umysłu posiadamy wszyscy. Trzeba tylko umożliwić jej wyjście na pierwszy plan.
  4. Kiedy twój „oświecony umysł” zaczyna przeważać, pozwól mu stopniowo uciszać nękającą cię zbędną gonitwę myśli. Nie złość się, gdy owa gonitwa będzie się jeszcze odzywała. To proces, który musi potrwać, dlatego tak ważne jest pozytywne nastawienie i niezniechęcanie się z tytułu trudu, jaki trzeba włożyć, ażeby gonitwa myśli zamilkła na dobre.
  5. Gdy wreszcie twój „małpi umysł” da za wygraną, kontynuuj koncentrowanie swojej uwagi na swoim „umyśle oświeconym”. Każdy oddech będzie się wydawać wiecznością. Poczujesz powietrze na twojej skórze. Możesz dosłownie poczuć, jak krew krąży po twoim ciele. Gdy otworzysz oczy, cały świat będzie jawił się jako zupełnie nowy, intrygujący. Okno wypełni się światłem. Wszystko wokół stanie bardziej klarowne, a ty poczujesz, że nareszcie istniejesz.
  6. Choć dojście do punktu piątego może zająć trochę czasu, regularne i prawidłowo wykonane ćwiczenia pozwolą ci na osiągnięcie efektu finalnego. Dzięki czemu z pewnością spożytkujesz swój czas bardziej efektywnie. I nieistotne, jak długo będziesz praktykować mindfulness.  Pamiętaj, że ów czas nigdy nie będzie stracony!

Oto trzy powody, dla których praktykowanie mindfulness jest po prostu warte świeczki:

  1. Eliminacja stresu. Nawet jeżeli pojawią się sytuacje wyjątkowo stresogenne, szansa, że pochłoną nas całkowicie, jest znikoma.
  2. Eliminacja bezsenności. Niektórzy praktykujący regularnie ową technikę medytacji, potrafili zasnąć w trzy sekundy od przyłożenia głowy do poduszki i zamknięcia oczu!
  3. Umiejętność jaśniejszego i kreatywniejszego myślenia, które przekłada się na takież działanie, w zasadzie w każdej dziedzinie naszego życia.

Nikt naturalnie nie może zagwarantować, że praktykując mindfulness, staniemy się automatycznie „drugimi Steve’ami Jobsami”. Zostało jednakże naukowo udowodnione, iż medytacja Zen mindfulness jest w mocy wprowadzić korzystną zmianę w nasze życia. I chociażby dlatego warto spróbować.

Komentarze
Brak komentarzy
Dodaj komentarz